Sześć
lat temu, 28 sierpnia 2012 r. z wielką
obawą a nawet nieśmiałością, zamieściłam
swój pierwszy post w wirtualnej rzeczywistości. „Why?Why not...”, taki był tytuł. Dzisiaj śmieję się z tych nieporadnych zdjęć
zrobionych w przymierzalni.
Krok
po kroku poznawałam blogosferę, fantastyczne dziewczyny, z których nieliczne zostały moimi wirtualnymi
koleżankami.
Pracuję
naukowo i decydując się na prowadzenie bloga miałam duże obawy co do reakcji
mojego środowiska stąd też postanowiłam być anonimowa. Wymyśliłam sobie pseudonim nawiązujący do końcówki mojego
imienia i początku nazwiska a wszystko pisane przez „V”: Ava Valk. Swoje
pierwsze nieporadne zdjęcia publikowałam bez mojej twarzy. Potem powoli
„odsłaniałam” coraz więcej. Jednak na fb w dalszym ciągu mam dwa konta: jedno blogowe a drugie "moje".
Publikowanie sprawiało mi coraz więcej satysfakcji
i byłam coraz „sprawniejsza”, co zajmowało mi kilka chwil. Z kolejnymi
miesiącami mój blog nabierał rozpędu. Nie tylko miał coraz więcej odsłon ale
także coraz więcej propozycji współpracy.
… i
tak zaczęły się schody… Po pierwsze nie mogłam napisać pozytywnej recenzji dla
produktu, który miał zły skład, był w dużej mierze przetworzony i najzwyczajniej
w świecie niezdrowy, lub dobrej opinii o kosmetyku zawierającym nie najlepszy skład. Poza tym nie mogłam odpuścić w pracy, która
jest dla mnie ważna i jeśli już ją wykonuję to musi być perfekcyjnie,
przynajmniej w obszarze dydaktyki. Do tego w moim życiu zaczęły pojawiać się
kolejne wnuki, które wymagały mojego zaangażowania i czasu. Wychodząc z
założenia (tak było kiedy zostałam matką), że dzieci tak szybko rosną, a ja nie
wiem czy za rok będę jeszcze żyła, to właśnie im poświęciłam dość sporo czasu,
czego nigdy nie żałowałam.
W
moich postach najwięcej było gotowania i przepisów kulinarnych, bowiem to robię
prawie codziennie. Przy tych czynnościach nie mam problemów z fotografowaniem i
zrzucaniem zdjęć. Muszę się jednak przyznać, że raz utopiłam aparat w zupie.
Był to jednak pierwszy dość wysłużony a ja przymierzałam się do zakupu nieco lepszego, więc
uznałam, że nie ma czego żałować.
Na moim
blogu znalazło się również nieco porad dla kobiet i postów dotyczących zdrowego
stylu życia, które (co widzę po odsłonach) są w dalszym ciągu chętnie czytane.
Choć
na co dzień przywiązuję dużą wagę do ubioru, z racji mojej pracy najczęściej
klasycznego, to zdjęć tego typu jest najmniej. Wynika to również z tego, że zdjęcia najczęściej robię sama, przy użyciu statywu. Jest to dość czasochłonne i nie
jest „to to”. Kiedyś zdarzyło mi się w Katowicach
usłyszeć: ..O jesteś z bloga? W realu jesteś
ładniejsza niż na zdjęciach. Trochę mnie zamurowało ale z uśmiechem podziękowałam.
Miałam
z życiu i mam jeszcze kilka zobowiązań, z których muszę się wywiązać, stąd też na
moim blogu zaczęło się pojawiać coraz mniej postów, bowiem nie da się być
perfekcyjnym we wszystkim. Najważniejsze aby umieć dobrze wybrać.
Choć
bloga zakładałam bez przekonania to nie żałuję. Pewnie gdyby on był priorytetem
byłby bardziej rozpoznawalny i z pewnością mogłabym na nim zarabiać. Może tak
się stanie… kiedyś.
Dzięki wirtualnej rzeczywistości poznałam fantastycznych ludzi, nauczyłam się
innego postrzegania wirtualnego świata. Mam sporo przemyśleń i pomysłów, do
których wrócę… może na emeryturze, bowiem z pewnością nie będę tuzinkową staruszką.
Może wtedy będzie więcej mody. Z pewnością nie zabraknie postów dotyczących
aktywności i zdrowego stylu życia. Dla większego profesjonalizmu ukończyłam
nawet kurs dietetyki.
Muszę
się również przyznać, że prowadzę jeszcze jednego bloga (https://walkowskaw.blogspot.com), nawiązującego
do mojej pracy. Tam wprawdzie jest malutko postów bowiem tylko od czasu do
czasu nawiązuję do tego co robię zawodowo.
Cóż,
nie żałuję. To ciekawe doświadczenie, które mam nadzieję rozwinę i wzbogacę
kiedy będę miała więcej czasu.
Jeśli lubicie tu zaglądać to możecie polubić na fb:
Pozdrawiam
wszystkich wirtualnych czytelników, moje koleżanki blogerki i tych, którzy
piszą i komentują.
Dziękuję,
że jesteście i przesyłam Wam moc serdeczności i szczęśliwości w każdym dniu.
Ava Valk