sobota, 23 listopada 2013

Kobiecy Lifestyle "od stóp do ud" - Women's Lifestyle "from foot to thighs"






Od stóp do ud

Myślałam, że napiszę od stóp do głów. Podzieliłam jednak  pielęgnację ma części, bo tak naprawdę każda część ciała wymaga nico innej uwagi. Celowo zaczynam od stóp, bo zadbane stopy to cecha każdej eleganckiej kobiety.
Często się o nich zapomina, albo pielęgnację odkłada na później, a to właśnie one noszą ulubione buty i prowadzą nas ścieżkami naszego często skomplikowanego życia. Z lekkością łabędzia bawią się z nami na imprezach i porywają tanecznym krokiem w wir marzeń i pragnień…
Warto im codziennie poświęcić choć kilka minut, a one się odwdzięczą.


Stopy

U dziecka są delikatne tak jak pupcia i prawie takie mogą pozostać jeśli postawisz na regularną pielęgnację. Sposób jest prosty - zaprzyjaźnij się z pumeksem. Jak będziesz codziennie wieczorem lekko przecierała stopy, to zrogowacenia nie mają szans. Twoje stopy pozostaną gładkie nawet w wieku …dziestu lat. To tylko kilka sekund, a rezultaty są świetne. Podstawą jest regularność. 
Jeden raz w miesiącu warto sobie zrobić pedicure. Możesz to zrobić sama. W swoim życiu byłam chyba ze 3-4 razy na profesjonalnym pedicure. Jak na razie sama sobie świetnie radzę i mam nadzieję, że jeszcze długo tak pozostanie.
Raz w tygodniu moczę nogi w wodzie z dodatkiem soli, olejku lub ziół. Zawsze po umyciu, nawet tym wieczornym wcieram w stopy krem do stóp. Sprawdziłam na swoich stopach wiele preparatów i zawsze wracam do Scholla. Ma bogatą ofertę naprawdę dobrych specyfików, nawet na różne problemy i dolegliwości. Są to świetne preparaty i warto wydać na nie pieniądze.

Lato to szczególny okres dla stóp, bo sprzyja ich odkrywaniu. Nieraz widzę pięknie ubraną, uczesaną kobietę, na nogach śliczne sandałki, a z tyłu popękane pięty. To naprawdę żałosny widok. Pięknie za to wyglądają zadbane stopy i pomalowane paznokcie. Latem jaskrawy kolor prezentuje się fantastycznie. Wszystkie soczyste barwy na zadbanych stopach, nawet u starszych osób wyglądają dobrze.
Chociaż zima sprzyja otulaniu stóp, to wcale nie znaczy, że rezygnujemy z pielęgnacji. Tylko systematyczność przynosi efekty i zimą nie ma taryfy ulgowej. Myślę, że jak wyrobisz w sobie nawyk codziennego przecierania pumeksem i wcierania kremu, to stanie się to coś tak normalnego jak mycie zębów. Warto też podręczne kosmetyki do stóp mieć w widocznym miejscu w łazience, a wtedy ręczę ci, że nie zapomnisz.

Moje kosmetyki do stóp:
-          Krem do stóp: Dry Skin Recovery Crem – Scholl
-          Tarka do stop Scholla
-     Pumeks


Moja rada:

Wymocz nogi nie tylko z dodatkiem soli (warto użyć także leczniczej), ale dodaj trochę oliwki, a nawet zwykłego oleju do wody. Bardzo często dodaję do wody Bio-oil, lub olejek arganowy. Dobrze stopom robi także kąpiel w lekkim krochmalu z dodatkiem cytryny lub pachnącego aromatu, nawet takiego do inhalacji. Na koniec zawsze wetrzyj krem i z pewnością poczujesz się jak po odnowie biologicznej lub SPA.
Latem lub po ciężkim dniu niezastąpione są kąpiele naprzemienne czyli wkładanie nóg raz do ciepłej raz do bardzo zimnej wody. To także wzmacnia naczynia krwionośne.




Nogi

Zgrabne, zawsze zatrzymują wzrok zwłaszcza płci przeciwnej. Moda sprzyja ich odkrywaniu. W swoim życiu przeszłam kilka „modowych fal” mini. Kiedy byłam nastolatką i królowało mini to moje musiało być najkrótsze. Kiedy modne były spodenki to moje też musiały się kończyć prawie na pośladkach. Cóż taka byłam, mogłam sobie na to pozwolić i nie żałuję tego. Pamiętam taki zespół Happy End, który śpiewał piosenkę Jak się masz kochanie. Dziewczyny z tego zespołu miały kombinezony z krótkimi spodenkami. Ja taki miałam za parę dni, dzięki mojej artystce mamie, która w burych czasach komuny potrafiła mi wyczarować najpiękniejsze kreacje. Ten kombinezon to był przedmiot zazdrości moich koleżanek i zachwyt mich kolegów. Miałam też drugi bardzo obcisły kombinezon (oczywiście wyczarowany przez moją mamę), z jasnego jeansu, ale z długimi nogawkami. Uwielbiałam spódniczki i sukienki minii, które oprócz jeansów stanowiły sztandarową część mojej garderoby. Wyznaję jednak zasadę, że niezależnie od figury z wiekiem powinno być dłużej…

     Nogi to jednak nie tylko przedmiot westchnień i zachwytu, ale również problematyczne miejsca. Kłopot sprawiają już młodym dziewczynom, zwłaszcza znienawidzony cellulit na udach. Postęp cywilizacyjny, w tym przetworzone jedzenie zbiera swoje żniwo. Moja mama całe życie miała problem z wagą, a nie miała cellulitu. Za to już moje pokolenie zbiera skutki odżywiania i siedzącego trybu życia. Obserwuję, że cellulit dotyczy bardzo młodych, a nawet bardzo szczupłych dziewcząt. Ja go uniknęłam i myślę, że to nie sprawa genów, ale  w dużej mierze odżywiania, aktywności fizycznej i regularnego masażu.  W pielęgnacji postawiłam także na regularność. Najważniejsze to zapobiegać, bo „z leczeniem” to już bywa różnie. Kremy owszem pomagają, ale tak naprawdę żaden, nawet najdroższy krem nie poradzi sobie z problemem cellulitu. Zabiegi kosmetyczne są coraz skuteczniejsze i one już zlikwidują problem, ale też zlikwidują twoje oszczędności i bardzo wydrenują portfel. Ja wolę zostać przy moich sprawdzonych sposobach „za parę groszy”, a pieniądze przeznaczyć na inne przyjemności.





Polecam…

Mój masażer to nie jest żadne drogie urządzenie, ale próżniowy masażer za parę groszy, który kupiłam w Internecie i służy mi już długie lata.  Masaż jest podobny do baniek chińskich tylko, że owa próżnia wsysa powietrze pod wpływem energii elektrycznej. Taki masaż stosuję przynajmniej jeden raz w tygodniu, a po zimie dwa razy w tygodniu. Zamiennie używam też gumowych baniek chińskich. Przy ich stosowaniu radzę ci jednak skorzystać przynajmniej jeden raz (to akurat nie jest drogi zabieg) z profesjonalnego zabiegu, żebyś wiedziała jak to zrobić. Nie zapomnę jak kupiłam gumowe bańki chińskie i zabrałam się za masowanie ud. Na drugi dzień cała byłam w kolistych siniakach. Mąż miał niezły ubaw, a ja na kilka tygodni pożegnałam się z basenem.
Skutecznym pogromcą cellulitu  jest również masaż z fusów z kawy z dodatkiem oliwy. Jest o wiele lepszy  i skuteczniejszy od najdroższych kosmetyków. Stosuję go również raz w tygodniu na całe ciało, a po zimie dwa lub trzy razy w tygodniu. Wprawdzie wanna jest usiana fusami z kawy, a ciało wygląda wręcz komicznie, ale unoszący się aromat kawy, a zwłaszcza efekty rekompensują powyższe minusy. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć: To działa!

     Zgrabne nogi, zwłaszcza uda i pośladki to także ćwiczenia. Rewelacyjne efekty dają przysiady z rękami do przodu, rowerek i piłka gimnastyczna. Do niektórych ćwiczeń warto zakładać także ciężarki/obciążniki na nogi. Jednak to sprawa bardzo indywidualna i warto ich noszenie skonsultować z lekarzem lub trenerem.


Moje sposoby:

- Masaż z fusów z kawy: zaparzam 2-3 łyżeczki kawy, dodaję fusy kawowe, które zostały w ekspresie kawowym, do tego łyżka oliwy lub parę kropli olejku Bio-oil (może być oliwa).
- Masaż próżniowy lub masaż bańkami chińskimi raz w tygodniu.
- Masło do ciała nawilżające i ujędrniające: najczęściej z  dodatkiem olejku arganowego lub wyciągu z kawy, zawsze po kąpieli lub prysznicu. Lubię Ziaję i Bielendę.
- Ćwiczenia wzmacniające nogi: przysiady, bieg, rowerek i oczywiście basen.
-    Leg Lasser – Biotherm (niezastąpiony latem).
-    Raz w tygodniu, używam samoopalacza, latem częściej.





Jak ubieram nogi?

Nienawidzę rajstop, za to uwielbiam pończochy, które zakładam nawet zimą. Można kupić nawet więcej jak 50 Den, a one doskonale kryją. Jeśli chodzę w spodniach to bardzo długo zakładam buty na gołe stopy. 
Jeśli już musisz założyć podkolanówki rajstopowe (NIGDY DO SUKIENKI i SPÓDNICY, nawet najdłuższej!!!), to pamiętaj żeby miały szeroki pasek ściągający. To zapobiega żylakom. Kilka lat temu odkryłam w aptece rajstopy, pończochy i podkolanówki przeciwżylakowe. Doskonale sprawdzają się na długie podróże w pociągu i są niezastąpione dla kobiet w ciąży i osób ze skłonnością do żylaków. Muszę również stwierdzić, że jeśli mam naprawdę długi i ciężki dzień w szpilkach, to sprawdzają się rewelacyjnie. Kupuję je zawsze w aptece i najczęściej tej samej sprawdzonej marki.
Uważam także, że aby ubrać i pokazać nogi to obowiązkowa jest depilacja. To podstawowy wymóg estetyki i elegancji. W mojej pierwszej pracy miałam koleżankę, która bardzo dbała o ubiór jednak depilacja była jej obca. Kiedyś przyszła w białych cienkich rajstopach, przez które prześwitywały nogi „Yeti”. To był żałosny widok. Był to koniec lat osiemdziesiątych więc może jeszcze wybaczalne, choć... nie, nawet wtedy...nie...
Teraz rzadko się już widuje (na całe szczęście) kobiety z niewydepilowanymi nogami. Takim reliktem przeszłości w mojej obecnej pracy jest jedna pani, która wprawdzie nie nosi mini (nie ten wiek i nie ten styl), ale nogi Yeti pozostały. Wygląda to komicznie i aż mam czasem ochotę krzyknąć: kobieto, gdzieś ty się uchowała, nie czytasz gazet, reklamy do ciebie nie docierają? Kiedyś z moją przyjaciółką chciałyśmy jej wysłać depilator  na Mikołaja, ale doszłyśmy do wniosku, że jeszcze krzywdę by sobie zrobiła nie wiedząc jak go zastosować J.


Moje sposoby:

- Pończochy i podkolanówki (są też rajstopy) firmy Veera (apteka), polecam je również kobietom w ciąży i tym, które mają skłonność do żylaków.
- Depilator, obowiązkowy!
- Latem, warto użyć samoopalacza, lub rajstop w sprayu.






Kocham  wysokie obcasy i nawet zimą trudno mi się z nimi rozstać :)

25 komentarzy:

  1. Zgadzam się,bańki chińskie dzialają! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam takie znajome z pracy i nie tylko które mają nie tylko nogi yeti ale też wąsy jak u faceta. Próbowałam przemówić ale bez skutku. ,,Mężowi się podobam i to mi wystarczy", masakra co za ludzie. ;) Pończochy lubię ale przy moich problemach z nerkami, zimą wykluczone. Bardzo przydatny post. :) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No wszystko fajnie, ale dlaczego zadbane stopy skryte w długich zimowych kozakach?:-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. a pończochy do pasa nie są, lepsze? albo nylonowe? moglabys tak pokazać koronke jak ona wygląda ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. That beautiful white dress, and most beautiful boots. I love your look. It is simple and lovely.

    OdpowiedzUsuń
  6. sukienka (tunika ) jest przepiekna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bańki chińskie dają rewelacyjne efekty i faktycznie taniutki zakup, tylko niezbyt dobre przy pajączkach. Świetne porady <3 Ja używam cukru brązującego jako peelingu :_)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, przy skłonnościach do pajączków - ostrożnie, a peelingu z brązowego cukru też używam...

      Usuń
  8. też mam bańki chińskie, masaż nimi to masakra, kończy sie bólem i siniakami.

    OdpowiedzUsuń
  9. dla mnie najważniejsza jest gimnatsyka, najlepsze chyba w ogóle to pływanie
    oczywiście depilacja
    plus pedicure - z tym, że preferuję profesjonalny w gabinecie, jako czas relaksu dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie wyglądasz, zadbana z Ciebie babaka...
    Muszę kupić te przeciwżylakowe...pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  11. Bańki chińskie,ponoc rewelacja. Ślicznie wyglądasz,pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja akurat lepiej się czuję w rajstopach niż pończochach, a żałuję bo są b. kobiece...depilator u mnie też obowiązkowy (i czekam już na nowy wodoodporny philipsa pod choinką;), bardzo mnie zaciekawiły te bańki chińskie! możesz coś więcej o nich napisać?

    PS. Super wpis, dużo pomocnych rad!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie są bańki szklane jak kiedyś tylko gumowe, prawie każdy może się nimi posługiwać, świetnie masują ciało, ale działają też leczniczo. Tak jak pisałam warto czasem zafundować sobie jeden profesjonalny masaż (któy nie jest drogi), żeby wiedzieć jak to robić. Prawie nic nie kosztują a rezultaty rewelacyjne !!!!

      Usuń
  13. Świetny post i piękna stylizacja :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przydatne rady :) Ja w swojej obecnej pracy niestety większość czasu spędzam na stojąco, więc tym bardziej powinnam zadbać o nogi...
    Co do obcasów, to ich noszenie bardzo mi szkodzi, ciężar ciała przeniesiony na palce u nóg zawsze prowadzi u mnie do otarć, odcisków, bólu...Choć uwielbiam buty na obcasie na innych, to sama zakładam je tylko na większe okazje.

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny post. Uwielbiam czytać Twój blog. Podziwiam piękne stylizacje oraz niezwykle estetycznie podane potrawy. Cieszę się z tej nowej zakładki "Kobiecy lifestyle" - dla mnie jest najlepsza. Mam nadzieję, że przygotujesz dla nas - czytelniczek posty na temat pielęgnacji włosów i układania swojej fryzury oraz swojego makijażu? Pozdrawiam serdecznie. Magda

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawy post. Sukienka bardzo piękna.
    Pozdrawiam, mania1269.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Scholl- od dawna ciekawią nas ich produkty, musimy się w końcu na jakiś skusić:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawe rzeczy opisujesz,część z nich sama stosuję-ale fusów choć o nich słyszałam nie używałam jeszcze.
    Ale tak wogule to o siebie trzeba dbać. Stylizacja na tak... :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Długo poszukiwałem atrakcyjnego artykułu na ten temat, przez przypadek trafiłem tu oraz zdecydowanie mogę ogłosić, że się nie zawiodłem - super treść, podziękowanie za czas poświęcony na utworzenie tej strony!

    OdpowiedzUsuń
  20. A sprawdzałaś może skarpetki złuszczające? U mnie się bardzo dobrze sprawdziły! Niedawno testowałam na blogu :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i odwiedziny. Możesz również zapraszać mnie na swojego bloga (nie uważam, że jest to coś niestosownego). :)
Zapraszam Cię również do witryny obserwatorów. To jest w końcu blog więc bloguj lecz się nie blokuj :)