Mój ogród i sad jest czarodziejski. Są miejsca gdzie
wszystko jest ułożone i ma swoje miejsce, ale są też miejsca gdzie jest dziko i
tajemniczo. Właśnie te lubię najbardziej.
Kiedy wstaję bardzo wcześnie rano, prawie razem ze słońcem,
diamenty rosy połyskują na liściach i trawie. Gdzieś pomiędzy gałęziami drży
delikatna nić pajęczyny i nie zbudził się jeszcze nawet motyl. Pierwsze
pszczoły ruszają do pracy, a lawenda zalotnie wygina gładką kibić niczym
baletnica.
Siadam często na drewnianej ławeczce z kubkiem kawy i delektuję się
każdym, coraz jaśniejszym promieniem słońca, ciszą i delikatnym pomrukiem kołyszących
się liści na gałęziach. Czar poranka można rzec… dostępny dla niewielu…
Jest tu na bogato bowiem o każdej porze dnia można zerwać czereśnie,
truskawki, maliny, agrest a borówki i jeżyny już czekają w kolejce na kolorowe
muśnięcie słońca. Czyż można sobie wymarzyć piękniejsze śniadanie? Z takim
bukietem cudowności można wymyślać bez końca…
Kiedy dzisiaj rano przybiegły roześmiane wnuki nie obyło się
bez tostów francuskich z owocami, jogurtem i miodem. To bardzo szybka i pyszna
wersja. Wystarczy chleb tostowy, jajka rozbełtane z mlekiem. Chleb wystarczy
namoczyć i opiec na patelni z odrobiną oleju. A potem to już kto co lubi…
Owoce, trochę jogurtu i miód… najlepszy bo z własnej pasieki.
Zapraszam na piękne śniadanie.