piątek, 31 maja 2013

Milky way z mandarynkami








      Do zrobienia tego pysznego ciasta potrzebny jest tylko biszkopt, masa mleczno-mandarynkowa i polewa czekoladowa.

Składniki na kakaowy biszkopt:
  • 6 jajek i 6 łyżek cukru ucieramy na puszysta masę
  • 4 łyżki mąki
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka kakao
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
      Dodajemy suche składniki, delikatnie mieszamy, wylewamy na blaszkę wyłożoną pergaminem i pieczemy w temp. 190 stopni, 15 min. Po przestudzeniu biszkopt należy przekroić na dwie części, spód nasączyć sokiem z mandarynek z puszki.







Składniki na masę mleczno-mandarynkową:
  • 1/2 szklanki mleka i cukier waniliowy/zagotuj i ostudź
  • 1 kostka masła i 1 szklanka cukru pudru/utrzyj na puszystą masę
  • 3 szklanki mleka w proszku
  • łyżeczka esencji waniliowej/ nie musi być
  • puszka mandarynek, które należy osączyć
      Do utartej masy maślanej, dodaj mleko a następnie dosypuj mleko w proszku, lekko ucieraj, i dodawaj mandarynki z puszki, masa powinna być lekka i puszysta.






       Rozsmaruj masę na biszkopcie, połóż drugą część biszkoptu i polej polewą czekoladową.

Polewa czekoladowa/składniki:
  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady, rozpuść w kąpieli wodnej 
  • 3 łyżki oleju roślinnego 
  • łyżka cukru pudru 
  • łyżka śmietanki z kartonika 12 lub 18% /wszystkie składniki łączymy razem i przestudzoną polewę rozsmarowujemy na biszkopcie











czwartek, 30 maja 2013

Podróże z Arkadym Fidlerem





     Podróże fascynują, bo świat jest niezwykły, tajemniczy, piękny i trudno go ogarnąć. Kiedy byłam nastolatką przeczytałam większość jego książek. Zawsze z zapartym tchem i wypiekami. O kim mowa? O Arkadym Fidlerze, trochę zapomnianym, czasem przypominanym z okazji kolejnych rocznic. Jego magiczne Puszczykowo, gdzie została zgromadzona mała cząstka świata istnieje, czaruje magią, małego zakątka, otwierającego drzwi do niezwykłego świata podróży.





"Allons! Kimkolwiek jesteś, pójdź wędrować ze mną!
Zobaczysz, że nasza wędrówka jest czymś, co nigdy nie nuży.
Ziemia nie znuży nigdy,
Ziemia jest szorstka, milcząca, na razie niezrozumiała,
Natura też jest na razie szorstka i niepojęta,
Lecz wytrwaj bez zniechęcenia, tu kryją się boskie rzeczy, 
Przysięgam - boskie rzeczy, piękniejsze, niż da się wyrazić".
W.Whitman


http://www.fiedler.pl/fotki/image/foto1.gif






I.                 Arkadego Fiedlera życie i młodość

  
       1. Dzieciństwo


Dzieciństwo każdego dziecka najczęściej związane jest z najbliższymi, czyli matką i ojcem. Wędrując po biografii Arkadego Fiedlera dostrzec można jego silne związki z rodzicami, a zwłaszcza ojcem.

28 listopada 1894 r. w Poznaniu przy ulicy Murnej urodziła się Arkady Fiedler. Jego ojciec Antoni, z wykształcenia dziennikarz, był synem leśnika Jana i Marii z Urbańskich. Dziadek Arkadego ze strony matki był autorem i wydawcą nielegalnego elementarza polskiego Z Aniołem Stróżem. Przodkowie Arkadego nie należeli do ludzi majętnych. Ojciec Antoni jako dziennikarz długo musiał się dorabiać, aby uruchomić zakład chemigraficzny. W ich domu przez długie lata panował niedostatek. Chociaż rodzina Fiedlerów żyła niezwykle skromnie, to Arkady nigdy nie narzekał z tego powodu. We wspomnieniach pisze: „miałem bardzo szczęśliwe dzieciństwo. Zawdzięczam to (…) przede wszystkim dobroci moich rodziców. Obydwoje, ludzie wielkiego serca, odznaczali się pogodą ducha i szlachetną naturą”.[1] Te jakże ważne związki z rodziną będzie Arkady podkreślał jeszcze wiele razy w życiu.

Ojciec Arkadego był człowiekiem niezwykle pracowitym i oszczędnym. W krótkim czasie poszerzył swój zakład o drukarnię, która to przed I wojną stała się największym zakładem chemigraficznym i litograficznym w całej Wielkopolsce. O randze i znaczeniu świadczyć mogą wspaniałe dzieła i publikacje, które zostały tam wydane. Do najbardziej znaczących zaliczyć należy dzieło Leszczyca Herby - szlachty polskiej, Fausta - Goethego w tłumaczeniu Kazimierza Strzyżewskiego, Dramaty -  Józefa Kościelskiego, ilustrowane roczniki Stowarzyszenia Artystów Polskich.[2] Jako gorliwy obrońca polskości wydawał patriotyczne pocztówki malowane przez Paulina Gardzielewskiego oraz innych artystów, które rozchodziły się w całym zaborze pruskim w setkach tysięcy.. Rzecz jasna, wywoływało to ingerencję niemieckiej prokuratury, za co wielokrotnie musiał Antoni Fiedler płacić kary pieniężne.. Na uwagę zasługują także wydawane czasopisma, m.in. tygodnik satyryczny „Tęcza” (tzw. Fiedlerowska), dwutygodnik literacko-artystyczny „ Życie”.
Zakład i drukarnia to największa z pasji Antoniego Fiedlera. Był on także zapalonym patriotą i działaczem Polskiej Organizacji Wojskowej Zaboru Pruskiego. Podkreślić należy również jego rozległe zainteresowania oraz ambicje artystyczne, do których należy literatura, fotografia, malarstwo. Swoich sił malarskich próbował zwłaszcza w pejzażu. Był założyciele, a także organizatorem szeregów miłośników fotografii artystycznej.
Dom Fiedlerów przepełniony był aurą polskości i serdeczności. Nic dziwnego, że gromadziła się tu śmietanka kulturalna Poznania. Często gościli tam: redaktor Dyonizy Królikowski, karykaturzysta Kazimierz Grus, Księgarz Bogdan Chrzanowski, pisarz Maciej Wierzbiński, malarz Franciszek Zygart, poeta Roman Wilkanowicz, grafik Jan Wroniecki i wielu innych intelektualistów.[3]Natomiast jesienią 1918 roku gromadzili się w domu Fiedlerów przywódcy powstania wielkopolskiego.
Pośród wielu pasji Antoniego Fiedlera należy wymienić jeszcze jedną, wielką, niezgłębioną miłość do przyrody, turystyki, wielkiej tajemniczej przygody. To niewątpliwie zaszczepił swojemu synowi, zabierając go od najmłodszych lat na spacery i wyprawy do lasu i nad wodę, do Puszczykowa i Rogalina, nad zakola Warty, gdzie wpadała mała rzeczułka Wirynka. Dla małego chłopca ojciec był nie tylko tajemniczym magiem krzątającym się pośród niezwykłych przedmiotów, ale przede wszystkim od najmłodszych lat został przyjacielem, duchowym opiekunem, doradcą, przewodnikiem a zarazem kompanem wielu wspólnych wycieczek, spacerów i przygód. Ojciez już bowiem od najmłodszych lat zabierał syna na wyprawy za miasto a czasem nawet na polowania.. Jako doskonały znawca przyrody odkrywał jej arkana przed kilkuletnim brzdącem. Ukazywał jej wartość, żywioł, ogrom i siłę. Okolica ich wspólnych wędrówek sprzyjała snuciu marzeń i przemienianiu rzeczywistości w cudowną baśń. Były to przecież niezwykłe, piękne i tajemnicze nadwarciańskie brzegi, rogalińskie lasy, gdzie rosły pomnikowe wręcz dęby, które malował Leon Wyczółkowski i Julian Fałat, a podziwiał Adam Mickiewicz i Julian Ursyn Niemcewicz. Po latach Arkady Fiedler napisze: „Gdy brnęliśmy łąkami, ścieżką na przełaj między jednym a drugim zakole Warty (…) zawsze kroczyłem za ojcem i spoza jego pleców spozierałem na dęby.[4]Wspomni także po latach słowa ojca: „Pamiętaj, że każda ścieżka nawet najniepozorniejsza wyprowadza na szeroki świat.”[5] Były to słowa wręcz magiczne, które głęboko zakorzeniły się w wyobraźni małego chłopca.
To tam w nadwarciańskiej  puszczy ojciec i syn snuli wspólne marzenia egzotycznych wypraw na prerie i nad Amazonkę. Potem kiedy ojca zabrakło, a zmarł nagle w 1919 roku, dorosły już Arkady będzie ciągle czuł jego obecność. Mityczny wręcz duch ojca będzie czuwał nad synem, będzie przewodnikiem jego dalszej drogi. Kult ojca jest tak silny, że dla niego poświęca – dorosły już syn – rodzinę, spokojne życie, cały majątek i powie: „Kochałem ojca. I dlatego pojadę!”.[6]

Antoni Fiedler traktował swojego małego syna jak równego sobie. Bardzo umiejętnie potrafił podbijać jego ambicje, umacniać poczucie wartości, chwalić go  za najmniejszą nawet pomoc. Kiedy złowili wspólnie wspaniałego szczupaka, wypowiada jakże ważne dla małego chłopca słowa: „Bez ciebie nie dałbym rady.”[7]. Ojciec uczy go przyjmować nie tylko zwycięstwa, ale także znosić porażki i niepowodzenia. Jako wielki romantyk zaszczepił mu tęsknotę za ową „dalą”, o której tak pięknie potrafił mówić i tajemniczo tęsknić. Zakładał jednak, że w przyszłości syn pójdzie w jego ślady i przejmie zakład chemigraficzny lub będzie redaktorem wydawnictwa rozwijającego działalność przy jego drukarni. Robił więc wszystko aby syn zdobył odpowiednie wykształcenie. Zachęcał go również do pisania.


[1] Podróż w dalekie lata. Antologia, wybór H. Kostyrko, Nasza Księgarnia, Warszawa 1976, s.155
[2] A.R. Fiedler, Barwny świat Arkadego Fiedlera, Iskry, Warszawa 1975, s.13
[3] J. Ratajczak, Gdy Warta wpadała do Ukajali, Rebis 1994, s.23
[4] Ibidem, s.25
[5] Ibidem, s.25
[6] Ibidem, s. 27
[7] Ibidem, s. 24





środa, 29 maja 2013

White and blue










       Niebiesko i biało mi... To jedne z moich ulubionych barw. Kiedy byłam nastolatką to moja szafa była właśnie w tych odcieniach. Tylko, że wtedy - przy totalnie pustych półkach, nie tylko z artykułami spożywczymi - ubrania się zdobywało. Trzeba było być bardzo kreatywnym żeby wyglądać nietuzinkowo, a że u mnie jest dusza artystyczna to nie miałam z tym większych problemów. Prawie wszystkie ubrania z czasów młodości mojej mamy zostały przerobione. Pamiętam też jak farbowałam tetrowe pieluchy i przewlekałam przez nie srebrne nitki ze wstążek. 
     Moja letnia bluzka z malutką falbanką koło dekoltu była przedmiotem dużej zazdrości ze strony koleżanek i bardzo przyciągała spojrzenia płci przeciwnej. Mogłabym tu jeszcze długo wymieniać co i jak tworzyłam aby wyglądać modnie i wyróżniać się z szarego tłumu. Nawet nauczyłam się sama całkiem nieźle szyć. No cóż necessity is the mother of invention  albo Mater artium necessitas (przecież uczyłam się łaciny nie tylko w szkole średniej).









 blouse, shoes / Zara trousers / Orsay handbag / Parfois; sunglasses / Mohit


Czasem wożę w samochodzie niższe buty na zmianę i oczywiście mój
Angel, którego kocham najbardziej ze wszystkich zapachów.





    



poniedziałek, 27 maja 2013

Chłodnik z botwinki czyli litewski - Cold soup beetroot or Lithuanian





Zachęcam do udziału w  konkursie: Konkurs- electrolux, a jeśli podoba Ci się mój przepis (http://mystylemyeveryday.blogspot.com/2013/05/osos-z-dipem-i-warzywami.html)
to zagłosuj tutaj Konkurs.



     Chłodnik z botwinki zwany też litewskim to bardzo zdrowa zupa na zimno -  właściwie bomba witaminowa. Przepisy różnią się pomiędzy sobą składnikami i tylko jeden jest główny i podstawowy czyli młode buraki nazywane botwinką.


Trochę historii

     Tak jak wskazuje nazwa chłodnik rzeczywiście ma swoje korzenie na Litwie i to jeszcze z czasów dynastii Jagiellonów. Wtedy to wiele potraw staropolskiej kuchni przenikało na Litwę a litewskich do Korony. Z czasem kuchnie na tyle się „wymieszały”, że do dzisiaj można znaleźć wspólne potrawy. Zresztą zamieszkała na terenach Sejneńszczyzny mniejszość litewska pielęgnuje i podtrzymuje swoje tradycje i zwyczaje, także dotyczące regionalnych potraw.
Pierwsze wzmianki o chłodniku możemy znaleźć u Mickiewicza w Panu Tadeuszu, gdzie potrawa gościła na biesiadnym stole.

     W oryginalnym, dawnym przepisie chłodnik często był robiony na wywarze mięsnym, dodawało się jajko i szyjki rakowe, a także ziemniaki z koperkiem. Współcześnie każdy dodaje coś ze swojego ulubionego smaku i oczywiście patrzy na kalorie, stąd też raczej śmietanę zastępuje się chudym jogurtem a jajko ? Często ono  stanowi już odrębne danie:) 



Chłodnik z botwinki czyli litewski 

Składniki: 
  • pęczek botwinki
  • ogórek
  • 2 duże jogurty
  • cebula dymka
  • koperek
  • kolendra
  • natka pietruszki
  • ząbek czosnku
  • 1 cm papryczki chili
  • 1 butelka soku z buraków
  • sól, pieprz do smaku


Botwinkę gotujemy w małej ilości wody

Ugotowaną botwinkę odcedzamy, studzimy, i drobno kroimy (czasem jak liści jest dużo to dodaję tylko połowę)

Bardzo drobno kroimy pozostałe składniki, ogórki kroimy w słupki, lekko solimy, aby puściły sok i dopiero po odsączeniu dodajemy do chłodnika



Dodajemy jogurt

...drobno pokrojona botwinkę...

...dodajemy wywar z botwinki...

...dolewamy sok z buraków

Mieszamy, doprawiamy do smaku











niedziela, 26 maja 2013

Życzenia i tort dla mojej córeczki








      Ten prosty wiersz idzie ze mną przez życie i zawsze go sobie przypominam w tym szczególnym dniu. Mówiłam go kiedyś dawno, dawno temu. Moja mama jest ze mną, chociaż jej tu nie ma. Odeszła 2004 roku, przegrała/ liśmy walkę z rakiem. 

Dla wszystkich mam...


Za bajki o królewnach,
smokach, krasnoludkach,
za zabawki z drewna,
za krem w rurkach,
za pieniądze z dna sakiewki,
za buty i ubranie, za pieszczotę ręki,
za oczu niewyspanie, 
za trwogę przy chorobie, 
za uczucia najszczersze
dziękuję, Mamo Tobie 
sercem i wierszem.


Nawet nie znam autora...


    

     Moja córeczka urodziła się w najpiękniejszym miesiącu. Zawsze nazywałam ją majową księżniczką. Dla niej na urodziny w tym roku był taki tort:

















piątek, 24 maja 2013

Zapiekanka z ricottą i szpinakiem








      Na początek informacja o konkursie Konkurs- electrolux, zachęcam do zabawy, a jeśli podoba Ci się mój przepis (http://mystylemyeveryday.blogspot.com/2013/05/osos-z-dipem-i-warzywami.html)
to zagłosuj Konkurs.


      To jest danie na szybki obiad lub kolację. Oczywiście dla tych co lubią makaron i szpinak. Jednak ostatecznie ze szpinaku można zrezygnować jeśli komuś pozostał uraz z dzieciństwa. Uważam jednak, że szpinak temu daniu dodaje finezji smakowej i kolorystyki.


Składniki:
  • makaron penne (może być inny) 
  • serek ricotta
  • pomidor duży i kilka koktajlowych
  • 2 ząbki czosnku
  • 1-2 łyżki jogurtu
  • gałązka natki pietruszki i bazylii
  • 1/2 paczki szpinaku mrożonego może być świeży
  • łyżka masła i parę plasterków sera żółtego



Do rozmrożonego szpinaku dodajemy posiekany ząbek czosnku i łyżkę masła

Pomidorki koktajlowe należy lekko zeszklić z czosnkiem

Ugotować makaron, odcedzić

Makaron wymieszaj z serem ricottą

Dodaj pomidorki koktajlowe, jogurt i zieleninę, pieprz, sól do smaku

Przełóż wszystko do miski do zapiekania

Dodaj szpinak

Połóż na górze plastry sera, możesz dodać trochę tartego

Jasze pomidory pokrojone w plastry. Zapiekaj 20 min. w temperaturze 190 stopni