czwartek, 30 maja 2013

Podróże z Arkadym Fidlerem





     Podróże fascynują, bo świat jest niezwykły, tajemniczy, piękny i trudno go ogarnąć. Kiedy byłam nastolatką przeczytałam większość jego książek. Zawsze z zapartym tchem i wypiekami. O kim mowa? O Arkadym Fidlerze, trochę zapomnianym, czasem przypominanym z okazji kolejnych rocznic. Jego magiczne Puszczykowo, gdzie została zgromadzona mała cząstka świata istnieje, czaruje magią, małego zakątka, otwierającego drzwi do niezwykłego świata podróży.





"Allons! Kimkolwiek jesteś, pójdź wędrować ze mną!
Zobaczysz, że nasza wędrówka jest czymś, co nigdy nie nuży.
Ziemia nie znuży nigdy,
Ziemia jest szorstka, milcząca, na razie niezrozumiała,
Natura też jest na razie szorstka i niepojęta,
Lecz wytrwaj bez zniechęcenia, tu kryją się boskie rzeczy, 
Przysięgam - boskie rzeczy, piękniejsze, niż da się wyrazić".
W.Whitman


http://www.fiedler.pl/fotki/image/foto1.gif






I.                 Arkadego Fiedlera życie i młodość

  
       1. Dzieciństwo


Dzieciństwo każdego dziecka najczęściej związane jest z najbliższymi, czyli matką i ojcem. Wędrując po biografii Arkadego Fiedlera dostrzec można jego silne związki z rodzicami, a zwłaszcza ojcem.

28 listopada 1894 r. w Poznaniu przy ulicy Murnej urodziła się Arkady Fiedler. Jego ojciec Antoni, z wykształcenia dziennikarz, był synem leśnika Jana i Marii z Urbańskich. Dziadek Arkadego ze strony matki był autorem i wydawcą nielegalnego elementarza polskiego Z Aniołem Stróżem. Przodkowie Arkadego nie należeli do ludzi majętnych. Ojciec Antoni jako dziennikarz długo musiał się dorabiać, aby uruchomić zakład chemigraficzny. W ich domu przez długie lata panował niedostatek. Chociaż rodzina Fiedlerów żyła niezwykle skromnie, to Arkady nigdy nie narzekał z tego powodu. We wspomnieniach pisze: „miałem bardzo szczęśliwe dzieciństwo. Zawdzięczam to (…) przede wszystkim dobroci moich rodziców. Obydwoje, ludzie wielkiego serca, odznaczali się pogodą ducha i szlachetną naturą”.[1] Te jakże ważne związki z rodziną będzie Arkady podkreślał jeszcze wiele razy w życiu.

Ojciec Arkadego był człowiekiem niezwykle pracowitym i oszczędnym. W krótkim czasie poszerzył swój zakład o drukarnię, która to przed I wojną stała się największym zakładem chemigraficznym i litograficznym w całej Wielkopolsce. O randze i znaczeniu świadczyć mogą wspaniałe dzieła i publikacje, które zostały tam wydane. Do najbardziej znaczących zaliczyć należy dzieło Leszczyca Herby - szlachty polskiej, Fausta - Goethego w tłumaczeniu Kazimierza Strzyżewskiego, Dramaty -  Józefa Kościelskiego, ilustrowane roczniki Stowarzyszenia Artystów Polskich.[2] Jako gorliwy obrońca polskości wydawał patriotyczne pocztówki malowane przez Paulina Gardzielewskiego oraz innych artystów, które rozchodziły się w całym zaborze pruskim w setkach tysięcy.. Rzecz jasna, wywoływało to ingerencję niemieckiej prokuratury, za co wielokrotnie musiał Antoni Fiedler płacić kary pieniężne.. Na uwagę zasługują także wydawane czasopisma, m.in. tygodnik satyryczny „Tęcza” (tzw. Fiedlerowska), dwutygodnik literacko-artystyczny „ Życie”.
Zakład i drukarnia to największa z pasji Antoniego Fiedlera. Był on także zapalonym patriotą i działaczem Polskiej Organizacji Wojskowej Zaboru Pruskiego. Podkreślić należy również jego rozległe zainteresowania oraz ambicje artystyczne, do których należy literatura, fotografia, malarstwo. Swoich sił malarskich próbował zwłaszcza w pejzażu. Był założyciele, a także organizatorem szeregów miłośników fotografii artystycznej.
Dom Fiedlerów przepełniony był aurą polskości i serdeczności. Nic dziwnego, że gromadziła się tu śmietanka kulturalna Poznania. Często gościli tam: redaktor Dyonizy Królikowski, karykaturzysta Kazimierz Grus, Księgarz Bogdan Chrzanowski, pisarz Maciej Wierzbiński, malarz Franciszek Zygart, poeta Roman Wilkanowicz, grafik Jan Wroniecki i wielu innych intelektualistów.[3]Natomiast jesienią 1918 roku gromadzili się w domu Fiedlerów przywódcy powstania wielkopolskiego.
Pośród wielu pasji Antoniego Fiedlera należy wymienić jeszcze jedną, wielką, niezgłębioną miłość do przyrody, turystyki, wielkiej tajemniczej przygody. To niewątpliwie zaszczepił swojemu synowi, zabierając go od najmłodszych lat na spacery i wyprawy do lasu i nad wodę, do Puszczykowa i Rogalina, nad zakola Warty, gdzie wpadała mała rzeczułka Wirynka. Dla małego chłopca ojciec był nie tylko tajemniczym magiem krzątającym się pośród niezwykłych przedmiotów, ale przede wszystkim od najmłodszych lat został przyjacielem, duchowym opiekunem, doradcą, przewodnikiem a zarazem kompanem wielu wspólnych wycieczek, spacerów i przygód. Ojciez już bowiem od najmłodszych lat zabierał syna na wyprawy za miasto a czasem nawet na polowania.. Jako doskonały znawca przyrody odkrywał jej arkana przed kilkuletnim brzdącem. Ukazywał jej wartość, żywioł, ogrom i siłę. Okolica ich wspólnych wędrówek sprzyjała snuciu marzeń i przemienianiu rzeczywistości w cudowną baśń. Były to przecież niezwykłe, piękne i tajemnicze nadwarciańskie brzegi, rogalińskie lasy, gdzie rosły pomnikowe wręcz dęby, które malował Leon Wyczółkowski i Julian Fałat, a podziwiał Adam Mickiewicz i Julian Ursyn Niemcewicz. Po latach Arkady Fiedler napisze: „Gdy brnęliśmy łąkami, ścieżką na przełaj między jednym a drugim zakole Warty (…) zawsze kroczyłem za ojcem i spoza jego pleców spozierałem na dęby.[4]Wspomni także po latach słowa ojca: „Pamiętaj, że każda ścieżka nawet najniepozorniejsza wyprowadza na szeroki świat.”[5] Były to słowa wręcz magiczne, które głęboko zakorzeniły się w wyobraźni małego chłopca.
To tam w nadwarciańskiej  puszczy ojciec i syn snuli wspólne marzenia egzotycznych wypraw na prerie i nad Amazonkę. Potem kiedy ojca zabrakło, a zmarł nagle w 1919 roku, dorosły już Arkady będzie ciągle czuł jego obecność. Mityczny wręcz duch ojca będzie czuwał nad synem, będzie przewodnikiem jego dalszej drogi. Kult ojca jest tak silny, że dla niego poświęca – dorosły już syn – rodzinę, spokojne życie, cały majątek i powie: „Kochałem ojca. I dlatego pojadę!”.[6]

Antoni Fiedler traktował swojego małego syna jak równego sobie. Bardzo umiejętnie potrafił podbijać jego ambicje, umacniać poczucie wartości, chwalić go  za najmniejszą nawet pomoc. Kiedy złowili wspólnie wspaniałego szczupaka, wypowiada jakże ważne dla małego chłopca słowa: „Bez ciebie nie dałbym rady.”[7]. Ojciec uczy go przyjmować nie tylko zwycięstwa, ale także znosić porażki i niepowodzenia. Jako wielki romantyk zaszczepił mu tęsknotę za ową „dalą”, o której tak pięknie potrafił mówić i tajemniczo tęsknić. Zakładał jednak, że w przyszłości syn pójdzie w jego ślady i przejmie zakład chemigraficzny lub będzie redaktorem wydawnictwa rozwijającego działalność przy jego drukarni. Robił więc wszystko aby syn zdobył odpowiednie wykształcenie. Zachęcał go również do pisania.


[1] Podróż w dalekie lata. Antologia, wybór H. Kostyrko, Nasza Księgarnia, Warszawa 1976, s.155
[2] A.R. Fiedler, Barwny świat Arkadego Fiedlera, Iskry, Warszawa 1975, s.13
[3] J. Ratajczak, Gdy Warta wpadała do Ukajali, Rebis 1994, s.23
[4] Ibidem, s.25
[5] Ibidem, s.25
[6] Ibidem, s. 27
[7] Ibidem, s. 24





4 komentarze:

  1. przyznam szczerze, że nie znam postaci.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja wolałam Alfreda Szklarskiego, przygody Tomka czytałam z wypiekami na twarzy!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i odwiedziny. Możesz również zapraszać mnie na swojego bloga (nie uważam, że jest to coś niestosownego). :)
Zapraszam Cię również do witryny obserwatorów. To jest w końcu blog więc bloguj lecz się nie blokuj :)